Myślenie o jednym, dużym zadaniu, bez podzielenia go na mniejsze taski, może okazać się przepisem na dramat lub co najwyżej komedię ze słabą pointą. Mowa tutaj o zadaniach typu: zorganizować i koordynować sesję zdjęciową albo przeprowadzić kampanie Meta i Google Ads.
Czy koordynacja sesji składa się z jednego ruchu, jednego telefonu, jednorazowego kliknięcia w aparat? Nie. Podobnie: czy przeprowadzenie kampanii PPC składa się z kliknięcia przycisku „start kampanii”? Nie. Takie złożone zadania wymagają dobrego przygotowania w tle, podziału na mniejsze składowe i, zapewne, przydziału kilku osób odpowiedzialnych za dane mikrozadanie.
Historia mniej więcej przygotowanej sesji zdjęciowej
Pierwsza sesja fotograficzna, w której miałam okazję uczestniczyć miała miejsce w 2018 roku. Sesja była przygotowana „mniej więcej”.
- Mniej więcej organizator wiedział, jakie chce mieć ujęcia (miał przygotowane screeny).
- Mniej więcej były przygotowane rekwizyty (biegaliśmy cały czas, czegoś szukając i coś donosząc).
- Mniej więcej fotograf wiedział, po co tam jest (nie dostał żadnych wytycznych przed sesją).
Czy sesja była udana? Mniej więcej. Tak samo — jak jej przygotowanie. W trakcie było sporo bieganiny, chaotycznych ruchów i łatania dziur na bieżąco. To przykład działania i myślenia jednym wielkim taskiem, bez dostrzeżenia szczegółów, które składają się na jego całość. Jego efektem jest: więcej stresu, więcej biegania, więcej myśli „o matko, zapomniałam!”
Historia sesji zdjęciowej przygotowanej krok po kroku
A teraz, za pomocą czarodziejskiej różdżki przenieśmy się z 2018 do 2025 roku. Do tej pory miałam okazję koordynować (perfekcyjnie przygotowane) sesje zdjęciowe. Ostatnia z nich dotyczyła mnie samej. Potrzebowałam kilkudziesięciu ujęć mej skromnej osoby, których użyję w moich social mediach i na stronie www.
Jak wyglądało przygotowanie do sesji i sama sesja?
- Wyznaczyłam sobie cel sesji (po co? jakie zdjęcia?)
- Spotkałam się na żywo z fotografką, w miejscu, w którym miałyśmy robić sesję. Przez godzinę omawiałyśmy koncepcję.
- Pokazywałam jej moje inspiracje ujęć, przypięte na tablicy w Pintereście.
- Ona zadawała mi ważne pytania (jak się ubierzesz, gdzie zdjęcia będą publikowane, jaki klimat zdjęć chcesz uzyskać, co chcesz zakomunikować).
- Po spotkaniu otworzyłam szafę i wybrałam zestawy ubrań na sesję. Wysłałam je do fotografki, żeby je zaakceptowała.
- Następnie wzięłam moje inspirki z Pinteresta i ułożyłam plan sesji w prezentacji, którą potem wysłałam fotografce. Dokument był ułożony tak, że wiedziałam:
- kiedy, jakie ujęcie,
- w jakim ubraniu,
- z jakimi akcesoriami,
- w której części pomieszczenia,
- nawet zaznaczyłam sobie kolorem momenty, gdzie następowała zmiana ubrania.
- W dzień sesji dokładnie wiedziałyśmy CO, GDZIE I JAK mamy robić. 2 godziny, kilkadziesiąt zdjęć, w dwóch różnych lokalizacjach. Bez pitolenia, biegania, zastanawiania się.
Powyższa lista składa się z siedmiu punktów, z których tylko jeden, ostatni, dotyczy dnia zdjęciowego. Dzięki podzieleniu jednego, wielkiego projektu na małe części, zobaczyłam ile kroków jest przede mną i co muszę wykonać, żeby wyrobić się w czasie i mieć spokojną głowę.
Podsumowanie
Co możesz wziąć dla siebie z tych dwóch historii?
Na pewno to, że ułożenie, porządek, plan – to coś, nad czym spędzisz trochę czasu, ale dzięki temu zadanie główne wykonasz sprawnie, bez chaosu i zapominania o wielu małych, ale ważnych szczegółach.
Jeśli widzisz wokół siebie chaos, chętnie Cię ogarnę:
Bezpłatna konsultacja 15 min